czwartek, 29 sierpnia 2013

Pod słońcem. Listy






















Autor: Bruce Chatwin
Tytuł oryginalny: Under the Sun. The Letters of Bruce Chatwin
Wybór i redakcja: Elizabeth Chatwin, Nicholas Shakespeare
Tłumaczenie: Jolanta Kozak
Miejsce i rok wydania: Warszawa, 2012
Wydawnictwo: Świat Książki
Seria: Sfery (Sfera listów)


Bruce Chatwin (1940-1989) - obieżyświat, erudyta, człowiek ogromnej ciekawości, przebijającej z każdego napisanego przezeń tekstu. Do jego życia idealnie pasowałoby określenie, które umieściła na swojej wizytówce Holly Golightly: "w podróży". Współczesny homo viator, wieczny tułacz, nie potrafiący zaznać spokoju w jednym miejscu dłużej niż kilka miesięcy. Odwiedził wszystkie kontynenty świata z wyjątkiem Antarktydy. Autor pięciu książek i licznych esejów oraz reportaży. Przez jednych okrzyknięty złotym dzieckiem literatury podróżniczej, przez innych postponowany za to, że nie zawsze trzymał się faktów, a jego twórczość nie dawała się wpisać w sztywne ramy żadnego z gatunków. Spory wokół oceny jego dorobku pisarskiego trwają do dzisiaj. Zmarł na AIDS w wieku 49 lat.

"Pod słońcem" to jedyny na rynku, ale za to dość obszerny (w wydaniu polskim ponad 550 str.) tom listów Chatwina, spisywanych na przestrzeni całego życia: od pierwszych dni szkoły podstawowej aż po jego ostatnie chwile, kiedy - zbyt słaby, by pisać - dyktował rojenia zaatakowanego przez chorobę mózgu. Na samym wstępie należy zaznaczyć, że nie jest to zbiór do końca obiektywny - wyboru dokonali jego żona oraz przyjaciel i zdaje się, że bardziej niż na ukazaniu pisarza ze wszystkich stron, zależało im raczej, żeby nie naruszyć jego dobrego imienia (nie ma tu np. osobistych listów do jego kochanków, a nawet te do żony - z wyjątkiem kilku z okresu narzeczeństwa - są raczej powściągliwe). Dzięki temu jednak książka zachowuje klasę i nie ma posmaku taniego, brukowego skandalu.
I mimo wszystko pozwala zajrzeć za zasłonę autokreacji Chatwina-narratora i podejrzeć Chatwina-człowieka. A był fascynujący, bez dwóch zdań! Intelektualista o dziurawych kieszeniach, bez reszty oddający się swoim pasjom. Skupiający na sobie uwagę towarzystwa czaruś, z łatwością nawiązujący nowe znajomości, co skutkowało posiadaniem prawdziwej rzeszy przyjaciół na całym świecie. Nomada, z każdej, nieważne jak długiej wędrówki powracający do jednego, stałego punktu - swojej żony, Elizabeth.
 
Mnie osobiście zaskoczyły jego chaotyczność, bałaganiarstwo i skłonność do plotkowania. Relacje rodzinne. Trudności w pisaniu kolejnych książek (czytając je, wcale się nie wyczuwa, jak mozolna była to praca), a także fakt że to, co go napędzało, co nie pozwalało mu usiedzieć w miejscu (ambiwalentne uczucia wobec cywilizacji, chęć bycia "zawsze gdzie indziej") w równej mierze było jego udręką, co motywacją. Tyle moich obserwacji. Jestem jednak przekonany, że każdy, kto zdecyduje się wejrzeć w intymny świat Chatwina, poczyni wiele własnych.


Moja ocena: 7/10

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Krótka historia mitu





















Autor: Karen Armstrong
Tytuł oryginalny: A Short History of Myth
Tłumaczenie: Ireneusz Kania
Miejsce i rok wydania: Kraków, 2005
Wydawnictwo: Znak
Seria: Mity


Czy mity były tylko rodzajem telenoweli dla starożytnych? Czym różni się mit od zwykłej opowieści? Czemu zawdzięcza swoją żywotność? Czy mity rzeczywiście są przeciwieństwem racjonalnego myślenia? Jak kształtowały się i zmieniały na przestrzeni dziejów? Co miało na to wpływ? Czy dzisiaj są nam jeszcze do czegokolwiek potrzebne?

To niektóre z pytań, na jakie próbuje odpowiedzieć Karen Armstrong w swoim eseju, dotyczącym historii i rozwoju mitu. Ta publikacja otwiera obiecującą serię "Mity" i ma być w niej jedyną pozycją popularnonaukową. Pozostałe będę powieściami-trawestacjami motywów mitycznych.

Co zaś do samej "Krótkiej historii..." wydaje mi się, że zważywszy objętość (niecałe 150 stron!), autorka znakomicie się spisała. Przedstawiła definicję mitu, jego cechy, istotę, cele powstania, najważniejsze dla myślenia mitycznego epoki i przełomy.
Nie spodobało mi się, że niektóre stwierdzenia nie miały poparcia w wynikach badań i zdarzało jej się przykładać współczesną miarę do dawnych wierzeń. Irytowało też trochę podejście do zwierząt i przekonanie, że doświadczanie sacrum nieodmiennie łączyło się dla starożytnych z poczuciem przerażenia, składam to jednak na karb rzymskiego katolicyzmu w wydaniu irlandzkim - atmosfery, w jakiej Armstrong dorastała.

Te drobne mankamenty nie zmieniają jednak faktu, że to dobra publikacja, idealnie nadająca się na wprowadzenie dla każdego, kto zaczyna się interesować tematyką wierzeń, w szczególności prehistorycznych i najstarszych cywilizacji.


Moja ocena: 6/10

niedziela, 25 sierpnia 2013

Judaizm. Książka dla moich chrześcijańskich przyjaciół





















Autor: Robert Schoen
Tytuł oryginalny: What I Wish My Christian Friends Knew about Judaism
Tłumaczenie: Zofia Kunert
Miejsce i rok wydania: Warszawa, 2009
Wydawnictwo: Książka i Wiedza


Czy Żydzi mają swój odpowiednik papieża? Jak można zostać Żydem? Czym jest bar micwa? Czy Chanuka to rzeczywiście "żydowskie Boże Narodzenie"? Jak wygląda żydowski ślub? Czy jest jakaś różnica między Żydami ortodoksyjnymi a konserwatywnymi? Skąd wziął się stereotyp chciwego Żyda-lichwiarza? Dlaczego dla Żydów nowy rok zaczyna się jesienią? Jakie są żydowskie święta i jak wyglądają ich obchody?

Za tą niezbyt ciekawą okładką kryje się książka, w której znajdziecie odpowiedzi na wszystkie te pytania! Choć w Polsce antysemityzm trzyma się mocno, w Stanach Zjednoczonych chrześcijanie i Żydzi żyją obok siebie we względnym pokoju. Pewną barierą w ich kontaktach jest fakt, że żydowskie wierzenia i obyczaje są dla chrześcijan dziwne i niezrozumiałe. Dlatego właśnie Robert Schoen, aktywnie działający na rzecz porozumienia obydwu religii, postanowił napisać swoisty poradnik "Żydzi dla kompletnie zielonych".

Wyszedł mu bardzo przystępny przewodnik po historii, odłamach, najważniejszych postaciach, świętach, uroczystościach i zwyczajach judaizmu. Schoen sam jest reformowanym Żydem, przedstawia więc nam swoją religię, z której jest bardzo dumny. Punktem wyjścia było dla niego założenie, że czytelnik może nic nie wiedzieć o judaizmie, każde zagadnienie omawia więc od zupełnych podstaw. Unika jednak mentorskiego tonu i akademickich wywodów (czasem otwarcie przyznaje, że wszystkie meandry tej starej i bogatej wiary nawet jemu nie są do końca znane)  - informacji jest akurat tyle, by pozwalały zrozumieć, ale nie przytłaczały. Oprócz nich, książka zawiera praktyczne wskazówki, jak zachowywać się na żydowskich uroczystościach, żeby nie popełnić żadnego faux pas.

Dodatkowym atutem jest sama osobowość autora. Publikacja nie bez powodu jest adresowana do "chrześcijańskich przyjaciół" - Robert Schoen jest człowiekiem dowcipnym, pełnym ciepła i życzliwości dla ludzi. Wszystkie te cechy przebijają z kart książki sprawiając, że czyta się ją z ogromną przyjemnością.


Moja ocena: 7,5/10

sobota, 24 sierpnia 2013

Kobieta, którą porwał wiatr





















Autor: Claus Stephani
Tytuł oryginalny: Blumenkind
Tłumaczenie: Andrzej Wajs
Miejsce i rok wydania: Warszawa, 2012
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia


Bukowina, krótko przed II wojną światową. Małe wioski od niepamiętnych czasów były wspólnym domem przedstawicieli różnych nacji i religii. W jednej z nich, Arwinicy, mieszka żydowskie małżeństwo, Bajla i Jakob Altmannowie. Tymczasem zaczynają narastać nastroje antysemickie. Kiedy mąż Bajli zostaje zamordowany, a ona sama pada ofiarą napaści, postanawia opuścić wieś. Nie wie, że będzie to dla niej i jej potomków początek niekończącej się, pełnej upokorzeń tułaczki. Bo świat, w którym Niemcy, Żydzi, Cyganie, Węgrzy i Słowacy pokojowo koegzystowali, bezpowrotnie przemija...

To historia pogmatwanych losów trzech pokoleń pewnej rodziny. Bardzo poruszająca i smutna. Magiczne Karpaty, zatopione w mgłach ludowych baśni i podań, podczas wojny ukazały swoją drugą  twarz: zimną i bezlitosną. Stephaniemu świetnie udało się oddać eskalację antysemityzmu, przemocy i strachu: ludzie, wśród których Bajla żyła latami, nagle z niewiadomych przyczyn zaczęli krzywo na nią patrzeć, gadać za plecami, aż w końcu w jej stronę poleciały kamienie, choć nic nie zrobiła.

Mam żal do autora, że w tak pięknej scenerii osadził opowieść o ludzkiej głupocie i okrucieństwie (oczywiście, jak w każdej historii wojennej, jest tu także trochę miejsca dla osób dobrych, wielkodusznych i tylko dzięki nim po lekturze doszczętnie nie tracimy wiary w ludzkość). I że ani trochę nie oszczędził swoich bohaterów; kazał im wychylić czarę goryczy aż do ostatniej kropelki (wielokrotnie podczas czytania myślałem: "no nie, TEGO chyba nie zrobi...?!". Za każdym razem błędnie). Ale, z drugiej strony - to właśnie dzięki temu powieść ma tak ogromną siłę oddziaływania.

Kilka uwag należy się polskiemu wydaniu. Tytuł oryginału ("Blumenkind", dziecko kwiatów) sugeruje, że w zamierzeniu autora to Maria, córka Bajli miała być główną postacią powieści. Tłumacz przeniósł środek ciężkości na samą Bajlę - moim zdaniem słusznie. W Polsce książka doczekała się też przepięknej, nastrojowej okładki, która oprócz walorów estetycznych ma bardzo przyjemną w dotyku fakturę oraz równie "dotykalskiego", pachnącego papieru stronic. Dzięki temu czytanie jest przyjemne również w aspekcie czysto zmysłowym.

Podsumowując: to wstrząsająca, ale też  naprawdę piękna (choć pięknem bolesnym) książka. Dla czytelników, którzy nie boją się wzruszyć przy lekturze.


Moja ocena: 7,5/10

piątek, 23 sierpnia 2013

Podróż zimowa





















Autor: Amelie Nothomb
Tytuł oryginalny: Le Voyage d'hiver
Tłumaczenie: Joanna Polachowska
Miejsce i rok wydania: Warszawa, 2011
Wydawnictwo: Muza


Paryż, czasy współczesne. Trwa wyjątkowo mroźna zima. W trakcie wykonywania rutynowej kontroli ogrzewania w starej kamienicy pracownik gazowni, Zoil poznaje mieszkającą na poddaszu Astrolab i zakochuje się w niej. Jest tylko jeden problem: dziewczyna z misjonarskim oddaniem opiekuje się niezdolną do samodzielnego życia genialną, autystyczną pisarką i zajęcie to stawia wyżej niż wszystko inne. Nawet swoje własne szczęście. Odrzucony Zoil planuje zemstę na miarę swojego uczucia...
 
To książka o tym, jakie są skutki zażywania grzybków psylocybinowych, do czego może prowadzić odtrącona miłość i dlaczego wieża Eiffla ma kształt litery A. Coś takiego mogła napisać tylko Amelie Nothomb!
 
Od bogatej fantazji, niezwykłych przemyśleń (dlaczego pilotowanie jest łatwiejsze od palenia?), przez surrealistyczne imiona, miłość słów aż do "stałych" motywów jej prozy (jedzenie) - tę autorkę można lubić lub nie, ale z pewnością nie sposób jej odmówić oryginalności i wyjątkowego stylu!


Moja ocena: 6/10

środa, 21 sierpnia 2013

Björk





















Autor: Lesław Haliński
Miejsce i rok wydania: Poznań, 2003
Wydawnictwo: In Rock
Inne wydania: Pierwsze wydanie kończy się na albumie "Vespertine" (2001). Kolejne, z roku 2007 miało inną okładkę i zostało uzupełnione o kilka rozdziałów, omawiających dalsze dokonania piosenkarki.


Może zacznę od tego, że jeśli chodzi o Bjork, nie potrafię być obiektywny.
Uwielbiam jej twórczość, a ją samą cenię za oryginalność i bezkompromisowość, jakie dziś w branży muzycznej są już prawie niespotykane. Wydaje mi się, że autor tej książki żywi względem piosenkarki podobne uczucia, a nie ma chyba nic trudniejszego, niż napisanie biografii kogoś, kogo się podziwia, w taki sposób, by nie zanudzić czytelników. Lesławowi Halińskiemu się to udało.

Dobre przygotowanie i opracowanie materiału (Haliński dotarł do naprawdę dużej liczby wypowiedzi, zarówno samej Bjork, jak i jej dotyczących), odpowiedni stopień szczegółowości, rzetelność i lekkie pióro sprawiają, że bardzo przyjemnie zapoznaje się z tą pracą.

Obowiązkowa publikacja dla wszystkich fanów Islandki (rzuca sporo światła na jej projekty, a wcale nie tak łatwo się odnaleźć na krętych ścieżkach umysłu artystki), choć powinna zaciekawić wszystkich miłośników dobrej, nieszablonowej muzyki.


Moja ocena: 6,5/10

niedziela, 18 sierpnia 2013

Listonosz





















Autor: Charles Bukowski
Tytuł oryginalny: Post Office
Tłumaczenie: Marek Fedyszak
Miejsce i rok wydania: Warszawa, 2005
Wydawnictwo: Noir sur Blanc


Liczycie na nostalgiczny klimat "Medytacji wiejskiego listonosza"? Zapomnijcie!
Henry Chinaski jest leniwy, cyniczny, potrafi mistrzowsko się nad sobą użalać, a jego umysł zaprzątają głównie myśli o piciu i dupczeniu.

Co ciekawe, mimo antypatyczności głównego bohatera, powieść zdumiewająco dobrze się czyta. Bukowski pokazuje, że korporacyjne społeczeństwo jest zdehumanizowane, nie ma w nim miejsca na przyjemności i ludzkie odruchy, takie jak współczucie czy pomoc. Wszyscy godzą się na przestrzeganie bezsensownych regulaminów i poniżanie. Ważne są tylko pieniądze i awans, a jeśli potkniecie się w tym wyścigu, możecie się już do końca życia nie pozbierać (jak Betty, której historia jest chyba najbardziej wzruszająca z całej książki). Natomiast kiedy zechcecie iść pod prąd... cóż, istnieje spora szansa, że staniecie się właśnie tacy, jak Henry.

Pomimo sporej dawki czarnego humoru, "Listonosz" jest dość przygnębiająca lekturą. Skojarzył mi się z twórczością Toma Waitsa, i to jego miłośnicy w pierwszej kolejności pewnie polubią Bukowskiego. Warto jednak się z nim zapoznać, bo to dość nietuzinkowa proza.


Moja ocena: 5,5/10

czwartek, 15 sierpnia 2013

Karaluchy






















Autor: Jo Nesbø
Tytuł oryginalny: Kakerlakkene
Tłumaczenie: Iwona Zimnicka
Miejsce i rok wydania: Wrocław, 2013
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Seria: Ślady Zbrodni


Bangkok. Ktoś zamordował norweskiego senatora z ramienia Chrześcijańskiej Partii Ludowej. Sprawa jest bardzo delikatna - ciało polityka znaleziono w domu publicznym, działającym pod przykrywką motelu, a ze znalezionych przy nim materiałów wynika, że mógł być pedofilem. Do jej rozwiązania przydzielony zostaje inspektor Hole, który niedawno wrócił z Australii. Nie otrząsnąwszy się jeszcze z traumy po poprzednim śledztwie, Harry leci do Tajlandii (najbardziej skorumpowanego kraju świata), gdzie trafia w sam środek skomplikowanych, miejscowych układów. Mnożą się podejrzenia, tropy i dowody, a rząd coraz bardziej się niecierpliwi. Czy Harry'emu uda się wybrnąć z tej matni i znaleźć winnego?
 
Powieści kryminalne są trochę jak filmy porno - kiedy przeczytałeś 2-3, to jakbyś poznał wszystkie. To czyni z nich świetną, nieprzeciążającą umysłu rozrywkę. Od razu muszę zaznaczyć, iż wszystkie notki o niezwykłości tej powieści to klasyczny wabik na jelenia. Nie znaczy jednak, że jest ona zła - po prostu w żaden sposób nie wychodzi poza ramy gatunkowe. Mamy tu więc policjanta płci męskiej - twardego, praworządnego, skomplikowanego, z przeszłością. Mamy wciągającą intrygę, dynamiczną akcję, czarny humor, kilka trupów, mylące dowody, nieprawidłowe wnioski, piękne kobiety ze słabością do niegrzecznych, dużych chłopców i w końcu spektakularne rozwiązanie zagadki. Wszystko, czego można oczekiwać od dobrego, sprawnie napisanego kryminału.


Moja ocena: 6,5/10

środa, 14 sierpnia 2013

Dziennik (Oficyna)






















Pełny tytuł: Dziennik (Oficyna). 12 czerwca 1942 - 1 sierpnia 1944
Autor: Anne Frank
Tytuł oryginalny: Anne Frank "Het Achterhuis"
Tłumaczenie: Alicja Dehue-Oczko
Miejsce i rok wydania: Kraków, 2003
Wydawnictwo: Znak


Anne Frank (1929-1945) była mieszkającą w Amsterdamie żydowską dziewczynką, która - by uniknąć wywiezienia do obozu koncentracyjnego - wraz z rodzicami, siostrą i zaprzyjaźnioną rodziną van Pelsów przez dwa lata (1942-44) ukrywała się w dawnej oficynie firmy swojego ojca. Przez cały ten czas prowadziła dziennik, w którym opisywała życie zamkniętych i swoje przemyślenia, dotyczące różnych spraw. W sierpniu 1944 roku, na skutek denuncjacji, rodzina Franków, wraz ze współtowarzyszami została pojmana przez Gestapo. Oprócz ojca Anne, nikt z mieszkańców oficyny nie przeżył wojny.
 
To była trudna lektura. Prawie do samego końca nie byłem w stanie się przekonać do Anne jako osoby - najpierw była irytującym dzieciakiem, potem pretensjonalną, zakochaną nastolatką. Dopiero w ostatnich zapiskach zaczęła mi się jawić jako zalążek młodej, posiadającej własne zdanie i poglądy kobiety, która z czasem mogłaby się stać naprawdę interesująca. Wtedy było już jednak za późno.
 
Żeby jakoś poradzić sobie z tą niechęcią, starałem się skupić na dokumentacyjnej wartości dziennika, i tu było nieco lepiej. Oprócz tego, że stanowi świadectwo Zagłady, jest świetnym studium zachowań grupy ludzi, postawionych w ekstremalnej sytuacji i przymusowo odciętych od świata zewnętrznego.
 
Muszę też przyznać, że bez względu na osobisty stosunek do Anne nie sposób nie podziwiać optymizmu i wewnętrznej siły, które zaprezentowała na kartach swojego "Dziennika".


Moja ocena: 6/10

sobota, 10 sierpnia 2013

Człowiek, który pokochał Yngvego






















Autor: Tore Renberg
Tytuł oryginalny: Mannen som elsket Yngve
Tłumaczenie: Katarzyna Tunkiel
Miejsce i rok wydania: Warszawa, 2011
Wydawnictwo: Akcent
Seria: Europa Czyta

Ekranizacje: "Człowiek, który pokochał Yngvego" w reż. Stiana Kristiansena z Rolfem Kristianem Larsenem w roli Jarlego, 2008 r. (Więcej informacji o filmie tutaj )


Bycie nastolatkiem ssie. Tym bardziej, jeśli żyje się w Norwegii na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku, ma radykalne poglądy polityczne, jest synem rozwiedzionych rodziców (każde ze swoimi problemami) i wokalistą zespołu, który powinien zawojować świat, a wciąż pozostaje nieznany publiczności (nie szerszej, jakiejkolwiek). Mimo to siedemnastoletni Jarle Klepp, z pomocą dziewczyny i najlepszego kumpla, stara się sobie radzić.
Jego świat zostaje wywrócony do góry nogami, gdy jak grom z jasnego nieba (poczciwe, francuskie coup de foudre) trafia go zakochanie. Obiekt westchnień różni się od Jarlego jak dzień od nocy, na domiar złego jest... chłopakiem! Tajemniczy, nieśmiały Yngve urasta do rangi obsesji. Co się dzieje?! I jak w gąszczu sprzecznych zachcianek i powinności pogodzić lojalność względem samego siebie, rodziny i przyjaciół?
 
Ta powieść zawiera wszystko, co standardowo powinno znaleźć się w książce o nastolatkach: szczenięce zauroczenie, huśtawkę nastrojów, zarozumialstwo, brawurę, naiwne przekonanie, że jednostka może zmienić świat, przy jednoczesnym braku jakiejkolwiek odpowiedzialności. Nudę szkoły średniej, dzikie imprezy, używki, seks, przekleństwa, licealne przyjaźnie "na całe życie".
Jest w niej jednak coś jeszcze, niełatwego do uchwycenia, co czyni jej atmosferę wyjątkową. I nie tyle chodzi tu o sposób ujęcia prawdy, że miłość chadza własnymi ścieżkami. Może to brak Internetu i wszechobecnej mechanizacji,  przywołanie fenomenu zespołów garażowych i seriali telewizyjnych, naprawdę dobrej, płynącej z serca muzyki, jakiej dziś się już prawie nie nagrywa?
 
Oczywiście, najprędzej trafi do pokolenia dzisiejszych trzydziestoparolatków, którzy pamiętają tamtą atmosferę - w ramach odkurzania mitu młodości. Myślę jednak, że także dla młodszych jej lektura może być ciekawym doświadczeniem, bo chociaż opowiada o nie tak odległych czasach, dziś ma się wrażenie, że to już prehistoria.
(Boziu, czy ja naprawdę jestem już AŻ TAK stary?!)


Moja ocena: 6,5/10

środa, 7 sierpnia 2013

90 najważniejszych książek dla ludzi, którzy nie mają czasu czytać






















Autor: Henrik Lange
Tytuł oryginalny: 90 Classic Books for People in a Hurry
Tłumaczenie: Bohdan Maliborski
Miejsce i rok wydania: Warszawa, 2009
Wydawnictwo: Świat Książki


Chciałbyś uchodzić w towarzystwie za człowieka oczytanego, ale brak ci czasu i ochoty na przedzieranie się przez setki stron? Ta publikacja może być dla ciebie idealnym rozwiązaniem...
 
Prostota pomysłu i jego wykonania jest wręcz genialna!
Dziewięćdziesiąt książek, których tytuły chyba każdemu obiły się o uszy, a każda z nich przedstawiona w historyjce, liczącej cztery ilustracje (właściwie trzy, bo jedna zwiera tylko tytuł). Oczywiście, wszystkie "streszczenia" poczynione są z większym lub mniejszym przymrużeniem oka, zawierają jednak wątki kluczowe powieści i ich rozwiązanie.
 
To zestawienie to świetny żart, znakomity na poprawę humoru i pobudzenie ciekawości do czytania "klasyki". Z przyjemnością zapoznałbym się z kolejnymi książkami, streszczonymi w ten sposób!


Moja ocena: 6,5/10

wtorek, 6 sierpnia 2013

Murzynek B.






















Autor: Artur Daniel Liskowacki
Miejsce i rok wydania: Warszawa, 2011
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: Archipelagi


B. jest mulatem, samotnie wychowywanym przez białą matkę na blokowisku w jednym z polskich miast. Czuje się wyobcowany i ma problemy z określeniem swojej tożsamości - biali w najlepszym wypadku trzymają go na dystans; jednakowo daleka wydaje mu się kultura ludu Ibo, z którego wywodzi się jego ojciec. Z biegiem lat B. styka się coraz częściej z przejawami agresji ze strony rówieśników. Sytuacja pogarsza się jeszcze bardziej, gdy w rodzinnych szpargałach natyka się na zdjęcie, z którego wynika, że otaczany milczeniem dziadek ze strony matki mógł być Żydem...

Na pewno jest to książka oryginalna i inteligentnie napisana. Ale też bardzo trudna w odbiorze. Autor niczego czytelnikowi nie ułatwia. Ma się wrażenie, że opowiadana historia jest tylko bladym tłem dla ciągu swobodnych skojarzeń pana Liskowackiego. Przesyt gier słownych i aluzji zwyczajnie męczy. Po wszystkim ma się przykre uczucie niepewności, czy właśnie obcowaliśmy z czymś, co przerasta nasz ciasny rozumek, czy z przeintelektualizowanym bełkotem. Do większości pewnie nie trafi. Raczej dla czytelników-masochistów i wyczynowców. Albo koneserów.


Moja ocena: 5,5/10

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

August






















Autor: John Williams
Tytuł oryginalny: Augustus
Tłumaczenie: Ewa Czerwińska
Miejsce i rok wydania: Warszawa, 2007
Wydawnictwo: PIW

 
Rzym, rok 44. przed Chrystusem.
Juliusz Cezar zostaje zamordowany. Miasto pogrąża się w chaosie. Na mocy testamentu dziedzicem Cezara ma zostać jego dziewiętnastoletni krewniak, Oktawian. Niedoświadczony, kontemplacyjny z natury chłopak nie bardzo zdaje się nadawać do wkroczenia na brutalną, pełną spisków scenę polityczną. Mimo sprzeciwów rodziny postanawia jednak przyjąć spadek. Nikt nie podejrzewa, jakie konsekwencje będzie miała ta decyzja dla całego ówczesnego świata...
 
Jest to historia o tym, jak Oktawian stał się bogiem, opowiedziana w pamiętnikach i listach, wymienianych przez jego bliskich i wrogów. Dzięki temu zabiegowi obraz wydarzeń zostaje odmalowany w wyjątkowo intensywnych barwach. Autorowi udało się nawet ogarnąć mariaże dynastii julijsko-kludyjskiej (tak, tak - "Moda na sukces" to przy tym pikuś)!
Najbardziej podobały mi się fragmenty dziennika Julii, ze względu na wewnętrzną przemianę, jaką przeszła.
 
Gdybym miał szukać analogii, klimatem najbardziej przypomina serial HBO "Rzym".
Pierwotnie powieść ta ukazała się w roku 1972. Szkoda, że tyle czasu musieliśmy czekać na polskie wydanie, bo jeśli ktoś interesuje się historią starożytną, lektura tej książki na pewno sprawi mu przyjemność.
 
 
Moja ocena: 7/10