poniedziałek, 1 lipca 2013

Łóżko






















Autor: David Whitehouse
Tytuł oryginalny: Bed
Tłumaczenie: Anna Popiel
Miejsce i rok wydania: Warszawa, 2012
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka


Malcolm Ede (w skrócie - Mal) od dziecka był ekscentrykiem, mającym problemy z przystosowaniem się do panujących norm. W swoje dwudzieste piąte urodziny po prostu położył się do łóżka z postanowieniem, że już nigdy z niego nie wstanie. Dwadzieścia lat później Mal wciąż leży, waży ponad sześćset kilogramów, jest miejscową atrakcją i pożądanym tematem medialnym. Reporterzy od dawna zabiegają o wywiad z nim, on jednak konsekwentnie odmawia. Aż w końcu nadchodzi dzień, kiedy decyduje się przemówić. Nie tylko opinia publiczna, ale też jego bliscy - nadopiekuńcza matka, wycofany ojciec, wiecznie pozostający "numerem dwa" brat i była narzeczona - mają nadzieję, że wreszcie uzyskają odpowiedź na gnębiące ich pytanie: "Dlaczego?". Czym ostatecznie okaże się to, co zrobił Mal - aktem samolubności, a może... ofiarą?

"Łóżko" jest debiutem książkowym urodzonego w 1981 roku Davida Whitehouse'a, brytyjskiego dziennikarza i twórcy filmów krótkometrażowych.
To dziwna powieść, trudno jednoznacznie określić, o czym tak właściwie traktuje.
Na pewno oryginalny jest sam pomysł i sposób jego ukazania - kiedy Mal wyłącza się z ruchu, całe otoczenie zaczyna orbitować wokół niego jak planety wokół słońca.
Dotyka bardzo wielu problemów. Oczywiście, na pierwszy plan wysuwa się wątek wolności. Co to znaczy, że możemy pokierować naszym życiem, jak chcemy? Czy nie jest tak, że swobodę działania mamy jedynie o tyle, o ile poruszamy się w wyznaczonych przez innych ramach, a jeśli je przekroczymy, stajemy się pariasami, wyrzucanymi poza nawias społeczności? Czy jedynym, co tak naprawdę możemy wybrać, jest rodzaj rutyny, która będzie nas trawiła do końca naszych dni? Czy możliwe jest wycofanie się ze społeczeństwa?

Książka opowiada też o rozczarowaniu dorosłością i rodzinie - niełatwych relacjach między rodzeństwem (narratorem jest młodszy brat Malcolma, od zawsze pozostający w jego cieniu), błędach wychowawczych i złej miłości (nadopiekuńcza matka, najlepiej czująca się wtedy, gdy ma synów obok siebie i może zmuszać swoje "dwie najulubieńsze marionetki do idealnie skoordynowanego tańca").

Przyznam szczerze, że moją uwagę w pierwszej kolejności zwróciła okładka: ułożona w kostkę bluza od piżamy. Okazało się, że tym razem było warto dać się skusić szacie graficznej.


Moja ocena: 6,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz