wtorek, 30 lipca 2013

Słońce też wschodzi






















Autor: Ernest Hemingway
Tytuł oryginalny: The Sun Also Rises
Tłumaczenie: Bronisław Zieliński
Miejsce i rok wydania: Warszawa, 1990
Wydawnictwo: PIW


"Stary człowiek i morze", omawiany jako szkolna lektura, zniechęcił mnie do Hemnigwaya na szereg lat. Pamiętam, że odebrałem go jako dość bezsensowną historię o starcu, który przez całą książkę uganiał się za rybą tylko po to, żeby na końcu pożarły mu ją rekiny. Niestety, polonistka (swoją drogą całkiem zacna kobieta) była związana programem nauczania, poza tym zdawała się lubić autora, więc z entuzjazmem godnym lepszej sprawy starała się, żebyśmy dostrzegli w "Starym człowieku..." drugie dno i zapałali do niego podziwem. Cóż...
 
Zrobiłem drugie podejście. Tym razem dostałem dość bezsensowną historię o grupie bogatych, zblazowanych znajomych, którzy włóczą się po Europie, użalają nad sobą, kłócą i nieustannie upijają w trupa. Może kiedyś ta powieść skandalizowała i skłaniała do przemyśleń, mnie obecnie co najwyżej zirytowała. Na szczęście pomimo tego, że żaden z bohaterów nie wzbudził mojej sympatii, książkę w miarę szybko i gładko się czyta.
 
Nie spodobała mi się. Coś czuję, że Hemingway jest nie dla mnie.


Moja ocena: 2,5/10

poniedziałek, 22 lipca 2013

Seks a religia





















Pełny tytuł: Seks a religia. Od balu dziewic po święty seks homoseksualny
Autor: Dag Oistein Endsjo
Tytuł oryginalny: Sex og religion
Tłumaczenie: Andrzej Trzeciak, Olga Galimska
Miejsce i rok wydania: Warszawa, 2011
Wydawnictwo: Czarna Owca


Choć może się to wydać nieco dziwne, wszystkie religie od zarania dziejów bardzo interesowały się seksem, tworząc całe zestawy przepisów, nakazów i zakazów dotyczących tego kto, kiedy, z kim i w jaki sposób może współżyć. Autor, koncentrując się głównie na wielkich, żywych religiach (chrześcijaństwo, islam, buddyzm, hinduizm) tłumaczy, dlaczego tak jest i omawia ich zapatrywania na szerokie spektrum spraw, związanych z seksem i seksualnością: od kwestii ważności płci, stosunków hetero- i homoseksualnych, autoerotyzm, małżeństwo, święty rasizm, przez seks rytualny po antykoncepcję, dziewictwo i celibat.

Niezwykle starannie przygotowana, bardzo zaskakująca i wciągająca praca. Wykład autora jest wartki, zrozumiały i przykuwający uwagę. Pomimo dość znacznej objętości (ponad 400 stron), ani przez chwilę się nie nudziłem. Co ważne, przy całej swojej wiedzy Endsjo pisze bez charakterystycznego dla wielu naukowców zadęcia (znikoma ilość wtrąconych niepotrzebnie, obcojęzycznych słów w tekście) i daje się wyczuć, że ma zdrowy dystans do poruszanych zagadnień. Przeraziły mnie stosowane przez każdą religię podwójne standardy moralności i deprecjonowanie kobiet. Po tej lekturze trochę inaczej będę patrzył na rzeczywistość.

Dodatkowo, jak każda popularnonaukowa publikacja, wzbogaca wiedzę o szereg ciekawostek. Chcecie wiedzieć, co wspólnego miało wynalezienie płatków śniadaniowych z masturbacją młodzieży, co w dawnych Chinach nazywano "namiętnością odciętego rękawa" i kim były "dziwki Jezusa"? Przeczytajcie tę książkę!


Moja ocena: 8/10

niedziela, 21 lipca 2013

Gdybym był tobą...





















Autor: Julien Green
Tytuł oryginalny: Si j'etais vous...
Tłumaczenie: Jadwiga Dackiewicz
Miejsce i rok wydania: Warszawa, 1959
Wydawnictwo: Pax


Mieliście kiedyś tak dosyć siebie, że chcieliście porzucić swoje życie i być kimś innym? Kimś bogatszym, ładniejszym, lepiej radzącym sobie w codzienności? To właśnie największe marzenie młodego Fabiena Especel - ze wszech miar przeciętnego, paryskiego urzędnika. Dzięki znajomości, nawiązanej z tajemniczym panem Brittomart, Fabien będzie mógł je zrealizować. Czy przywłaszczenie cudzego życia naprawdę sprawi, że będzie szczęśliwy?

Francuzów i pisarzy francuskojęzycznych chyba szczególnie fascynuje motyw mniej lub bardziej dosłownego "wchodzenia w cudzą skórę" - to któraś z kolei powieść o tej tematyce, jaką miałem okazję przeczytać (by wymienić choćby "Tak wyszło" A. Nothomb czy "Portret nieobecnej" S. Jougli).
Akcja tej nie jest zbyt wartka, autor koncentruje się głównie na przemyśleniach, stanach emocjonalnych, wewnętrznych przeżyciach bohaterów. Opowieść jest dość pesymistyczna w wyrazie - ostatecznie Fabien przekonuje się, że każdy ma jakieś problemy i ograniczenia, coś, co stoi na drodze do szczęścia, nawet jeśli na pierwszy rzut oka tego nie widać.

Zważywszy, że Greene'a określa się jako "pisarza chrześcijańskiego", podejrzanie dobrze mi się go czytało. Spodobał mi się język powieści, sposób prowadzenia narracji.
Z pewnością sięgnę po kolejne dzieła tego autora.


Moja ocena: 5,5/10

piątek, 19 lipca 2013

Zapomniany język żurawi





















Autor: David Leavitt
Tytuł oryginalny: The Lost Language of Cranes
Tłumaczenie: Marek Fedyszak
Miejsce i rok wydania: Warszawa, 1996
Wydawnictwo: Alfa
Seria: Biblioteka Dzieł Wyborowych


Dwudziestokilkuletni Philip Benjamin jest gejem. Zawsze zdawał sobie z tego sprawę, wie o nim też większość jego znajomych. W nieświadomości pozostają jedynie rodzice. Kiedy zaczyna spotykać się z Eliotem, postanawia powiedzieć im o swojej orientacji. Nie zdaje sobie jednak sprawy, jakie to będzie miało konsekwencje dla jego bliskich. I że okaże się, iż nie jest jedynym homoseksualistą w rodzinie...

Z powodów osobistych ciężko brnęło mi się przez tę książkę, ale się udało.
Jest ważna z kilku względów. Po pierwsze, to portret środowiska nowojorskich homoseksualistów lat osiemdziesiątych. Autorowi dobrze udało się uchwycić i przedstawić zmiany, jakie zaszły w mentalności Amerykanów na przestrzeni jednego pokolenia względem osób nieheteroseksualnych.
Po drugie: o coming oucie zazwyczaj mówi się w kontekście tego, jak trudny jest dla osoby, "przyznającej się" do swojej orientacji i że ma ona prawo oczekiwać zrozumienia i wsparcia od bliskich. Leavitt świetnie pokazał, że to wydarzenie jest równie traumatyczne dla rodziny.
Po trzecie, autor zwraca (a przynajmniej próbuje zwrócić) naszą uwagę na istnienie lesbijek; na to, że chociaż kobiecy homoseksualizm w społeczeństwie spotyka się z mniejszą niechęcią, niż męski, posiadanie córki-lesbijki dla wielu rodziców może być nie do przyjęcia.

Co mi się nie podobało? Chyba najbardziej to, że autor pewne kwestie trochę przerysował. Miałem wrażenie, że starał się "upchnąć" jak najwięcej wątków w tematach "LGBT" i "Poprawność polityczna". Mamy tu więc wszystkie odpowiedzi na pytanie o źródło homoseksualizmu (Philip - geny, Eliot - wpływ środowiska, Jerene - własne predyspozycje), czarną lesbijkę-społeczniczkę, mężczyznę wychowanego przez parę gejów, matkę, która cieszy się, bo ze swoim synem-gejem może plotkować o facetach, krypto-homo ojca, homo-braci, a od czasu do czasu scenę owiewa chłód lęku przed AIDS.

Spodobało mi się natomiast, że bohaterowie, którzy w większości tego typu opowieści cierpią na marysuizm i są przekonani o wyjątkowości swoich przeżyć, tutaj są dość zwyczajni - zajmują przeciętne posady, martwią się o zarobki, walczą z karaluchami, mają przestarzałe, buczące grzejniki, wynajmują raczej nędzne mieszkania ze współlokatorami. To przydaje historii realizmu i daje czytelnikowi poczucie, że homoseksualiści to zwyczajni, żyjący obok innych ludzie, tak jak wszyscy borykający się z codziennością.


Moja ocena: 5,5/10

czwartek, 11 lipca 2013

Ambasadorowie





















Autor: Henry James
Tytuł oryginalny: The Ambassadors
Tłumaczenie: Maria Skibniewska
Miejsce i rok wydania: Warszawa, 2012
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka


Młody Amerykanin, Chadwick Newsome, dziedzic rodzinnej firmy i majątku, wyjeżdża do Paryża. Tam dostaje się we wpływy tajemniczej kobiety, która sprawia, że nie chce wrócić. Zaniepokojona matka wysyła w ślad za nim swojego przyjaciela, Lamberta Strethera, z misją sprowadzenia Chada z powrotem do domu...

I znowu poleciałem na okładkę - nieco wampiryczną, "zmierzchopodobną", ale o niebo bardziej zmysłową. Po zerknięciu do opisu stwierdziłem, że dobrze byłoby się zapoznać z tą powieścią. Po przeczytaniu książki - przepadłem!

Zakochałem się: w formie, języku, treści, bohaterach, atmosferze paryskiej socjety przełomu wieków. W ich eleganckim życiu, etykiecie, manierach, intrygach. Czytając, prawie widziałem blask salonów podczas wieczornych przyjęć, słyszałem szelest sukien i prowadzone ściszonym głosem inteligentne dialogi, czułem perfumy!

A po głowie kołatała mi się myśl: gdyby biedny Strether, z tym swoim przekonaniem o moralnej wyższości Amerykanów nad Europejczykami, mógł poczytać Edith Wharton... Swoją drogą zabawne, że wystarczyło niecałe dwieście lat, by diametralnie odwrócić sytuację - dziś mając wybrać kontynent, będący źródłem ekscesów i rozluźnienia obyczajów, raczej rzadko kto wskazałby Europę.

Wracając jednak do powieści - z pewnością nie jest to książka, która wciągnie każdego, ale czytanie jej sprawiło mi ogromną przyjemność.


Moja ocena: 8.5/10

sobota, 6 lipca 2013

Polonez na polu minowym





















Autor: Dorota Wodecka
Miejsce i rok wydania: Warszawa, 2013
Wydawnictwo: Agora
Seria: Biblioteka Gazety Wyborczej


Historia naszego kraju była taka, a nie inna, dlatego literatura odegrała w niej dość specyficzną rolę: krzepiła serca, podtrzymywała ducha jedności narodu, podżegała do walki, opłakiwała pokonanych. Pracowała u podstaw z pozytywistami, głosiła zamierzchłą chwałę Polski, sławiła uroki życia w PRL-u.
Literaci byli igłą kompasu życia społecznego.

Jak to wygląda dzisiaj? Co współcześni pisarze, ludzie kultury, mają do powiedzenia o Polsce i Polakach? Na to pytanie spróbowała odpowiedzieć Dorota Wodecka, przeprowadzając wywiady z piętnastoma uznanymi autorami, laureatami prestiżowych nagród literackich.

Jeśli chodzi o nakreślony portret kraju i współobywateli, nie dowiadujemy się z tego zbioru niczego ponad to, co możemy sami zaobserwować lub uzyskać z serwisów informacyjnych: Polska jest słaba i skłócona wewnętrznie. Polacy - przepełnieni resentymentem, agresywni, zgorzkniali, mizoginiczni, ksenofobiczni, bigoteryjni, pozbawieni dobrego smaku. Rozdarci między poczuciem wyższości i byciem wiecznymi ofiarami. Pytani literaci mają jednak różny stosunek do tych zjawisk, każdy gdzie indziej dopatruje się ich źródeł.

Mimo tych dość pesymistycznych obserwacji, książkę naprawdę dobrze się czyta. Dzięki umiejętnemu zadawaniu pytań, autorce udało się uchylić maski i wyciągnąć kryjących się za nimi ludzi. Wywiady są szczere i momentami naprawdę mocne. Dowiadujemy się wiele o tych pisarzach jako osobach - poznajemy ich światopoglądy, stosunek do codzienności, twórczości własnej i kolegów, nadzieje i obawy. Otrzymujemy też sporo ciekawostek, związanych zarówno z życiorysami, jak i dziełami.

Oczywiście, "Polonez..." ma też kilka słabszych momentów; nie sposób było tego uniknąć przy tylu rozmówcach. Moja osobista pretensja: gdyby zamiast Ostachowicza pojawił się np. Klimko-Dobrzaniecki, ten zbiór byłby doskonały. Ale i tak nie jest źle.


Moja ocena: 7/10

poniedziałek, 1 lipca 2013

Łóżko






















Autor: David Whitehouse
Tytuł oryginalny: Bed
Tłumaczenie: Anna Popiel
Miejsce i rok wydania: Warszawa, 2012
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka


Malcolm Ede (w skrócie - Mal) od dziecka był ekscentrykiem, mającym problemy z przystosowaniem się do panujących norm. W swoje dwudzieste piąte urodziny po prostu położył się do łóżka z postanowieniem, że już nigdy z niego nie wstanie. Dwadzieścia lat później Mal wciąż leży, waży ponad sześćset kilogramów, jest miejscową atrakcją i pożądanym tematem medialnym. Reporterzy od dawna zabiegają o wywiad z nim, on jednak konsekwentnie odmawia. Aż w końcu nadchodzi dzień, kiedy decyduje się przemówić. Nie tylko opinia publiczna, ale też jego bliscy - nadopiekuńcza matka, wycofany ojciec, wiecznie pozostający "numerem dwa" brat i była narzeczona - mają nadzieję, że wreszcie uzyskają odpowiedź na gnębiące ich pytanie: "Dlaczego?". Czym ostatecznie okaże się to, co zrobił Mal - aktem samolubności, a może... ofiarą?

"Łóżko" jest debiutem książkowym urodzonego w 1981 roku Davida Whitehouse'a, brytyjskiego dziennikarza i twórcy filmów krótkometrażowych.
To dziwna powieść, trudno jednoznacznie określić, o czym tak właściwie traktuje.
Na pewno oryginalny jest sam pomysł i sposób jego ukazania - kiedy Mal wyłącza się z ruchu, całe otoczenie zaczyna orbitować wokół niego jak planety wokół słońca.
Dotyka bardzo wielu problemów. Oczywiście, na pierwszy plan wysuwa się wątek wolności. Co to znaczy, że możemy pokierować naszym życiem, jak chcemy? Czy nie jest tak, że swobodę działania mamy jedynie o tyle, o ile poruszamy się w wyznaczonych przez innych ramach, a jeśli je przekroczymy, stajemy się pariasami, wyrzucanymi poza nawias społeczności? Czy jedynym, co tak naprawdę możemy wybrać, jest rodzaj rutyny, która będzie nas trawiła do końca naszych dni? Czy możliwe jest wycofanie się ze społeczeństwa?

Książka opowiada też o rozczarowaniu dorosłością i rodzinie - niełatwych relacjach między rodzeństwem (narratorem jest młodszy brat Malcolma, od zawsze pozostający w jego cieniu), błędach wychowawczych i złej miłości (nadopiekuńcza matka, najlepiej czująca się wtedy, gdy ma synów obok siebie i może zmuszać swoje "dwie najulubieńsze marionetki do idealnie skoordynowanego tańca").

Przyznam szczerze, że moją uwagę w pierwszej kolejności zwróciła okładka: ułożona w kostkę bluza od piżamy. Okazało się, że tym razem było warto dać się skusić szacie graficznej.


Moja ocena: 6,5/10